Trzecie zadanie dla Klubów Małego Książkomaniaka polegało na stworzeniu historii wybranego superbohatera w krainie o nazwie Biblioteka, poniżej prace nadesłane przez Kluby:
Klub Wielokropki z SP nr 141:
Klub Książkopożeraczy z SP 174:
„Mroźna biblioteka”
W pewnym zupełnie zwyczajnym miasteczku, oczekiwano na bardzo niezwyczajne wydarzenie – otwierano nową szkołę. Wszyscy mieszkańcy miasteczka, a szczególnie dzieci, nie mogli się doczekać kiedy obejrzą nowy budynek szkoły. Jakie było ich zaskoczenie, gdy okazała się, że w supernowoczesnej szkole nie ma biblioteki. Wszystkiemu winni byli dorośli, którym wydawało się, że dzieci nie chcą już książek i wolą czytać na tabletach. Dzieci ogarnął wielki smutek, zastanawiały się, kto mógłby im pomóc. Wtem Hania, największa w miasteczku wielbicielka „Krainy lodu”, wykrzyknęła, że tylko Elsa może stworzyć dla nich taką bibliotekę, jakiej nie ma na całym świecie. Dzieci złapały się za ręce, zamknęły oczy i wszystkie mocno zapragnęły by przybyła do nich królowa Elsa. I jak to zwykle bywa, kiedy się czegoś bardzo chce, Elsa stanęła przed dziećmi. Królowa wiedziała, jakie zmartwienie mają jej mali przyjaciele i kilkoma ruchami rąk wyczarowała skrzącą się srebrem bibliotekę. Wszystko tam było z lodu oprócz książek, którymi opiekowały się małe bałwanki Olafki. Było ich całe mnóstwo, zapraszały dzieci do środka, częstowały gorącą czekoladą z piankami i siadały z nimi do stolików by wspólnie poczytać. Niektórym bałwankom zdarzało się nawet zasnąć i troszkę pochrapywać. Nad wszystkim czuwała królowa Elsa, która wchodzącym do biblioteki dzieciom dawała ciepłe płaszczyki, czapeczki, szaliki i oczywiście wełniane rękawiczki. Dzieci z miasteczka były bardzo szczęśliwe, bo nigdzie na świeci nie było takiej biblioteki i nigdzie na świecie książki nie pachniały gorącą czekoladą!
Klub Od deski do deski z SP 173:
,,Złodziej z Biblioteki”
Dawno temu w odległej wiosce Ramet żył znany ze swojej odwagi Thorgal. Często odwiedzali go ludzie z całego świata prosząc o pomoc.
I tak też było teraz.
Pewnego popołudnia odwiedziła go bowiem piękna królewna z odległego miasta Karhun, księżniczka Leonida. Opowiedziała, jak do jej skarbca wkradł się złodziej
i ukradł jej rodzinne pamiątki – złotą koronę oraz bezcenną Księgę.
Ów przestępca ukrył się wysoko w górach w wiosce Liliputów o dziwnie swojskiej nazwie Biblioteka. Dzielny Throgal obiecał księżniczce, że pomoże odzyskać jej rodowe skarby.
Już następnego dnia z rana wyruszył w niebezpieczną podróż. Nie szczędząc sił (i ubrania) przedzierał się przez bagna i lasy. Po trzech dniach morderczo trudnej wędrówki znalazł się u podnóża góry. Po drodze na sam szczyt zmagał się
z deszczem, wiatrem i śniegiem. Trwało to dwie doby, aż wreszcie trzeciego dnia rano dotarł na sam szczyt. Musiał jeszcze znaleźć złodzieja. Nie było to wcale takie trudne, ponieważ mężczyzna bardzo się chwalił swoim nikczemnym postępkiem. Thorgal postanowił poczekać aż zapadnie zmrok i w tym czasie obmyślał plan. Wieczorem wyruszył do domu przestępcy. Droga nie była łatwa, bo całej Biblioteki nocami pilnowały straże złożone z najczarniejszych literackich charakterów. Torgal musiał więc najpierw przechytrzyć Złego Wilka, następnie Lorda Voldemorta na patrolu z Lordem Vaderem oraz Królową Kier i Królową Śniegu. Kiedy wreszcie udało mu się wedrzeć do domu, w którym zamknął się złodziej, zaczęła się walka na miecze pomiędzy mężczyznami. Oczywiście wygrał nasz bohater, który zadowolony ze swojego kolejnego sukcesu powrócił do Ramet, aby spotkać się z Leonidą. Księżniczka Karhun bardzo się ucieszyła, że udało mu się odzyskać koronę i Księgę. Nagrodziła Thorgala 300 sztukami złota i wróciła do swojego miasta.
To była kolejna z przygód naszego bohatera. I na pewno nie ostatnia.
Klub Biedroneczki czytają książeczki z PM 192:
Klub Tygryski książkowe z SP 199:
Klub Jeżyki czytają wierszyki z PM 14:
Klub Włóczykije Książkowi z PM 221:
Klub Zaczytani z SP 141:
Opowiadanie 1
Venom, potwór wywołujący grozę wśród populacji, pewnego razu obudził się w bardzo dziwnym miejscu. Miejscu, którego wcześniej nigdy nie odwiedzał. Słyszał o tym miejscu tylko legendy, pomówienia, ale nigdy nie przekonał się o prawdzie. Okazało się, że zbudził się w Bibliotece.
Był to dla niego szok, bowiem wcześniej książki najchętniej pożerał lub bawił się nimi. Lecz świadomość, że jest zamknięty w pomieszczeniu z nieograniczonym dostępem do informacji, pozwalała mu oddać się pokusie poszerzenia swojej wiedzy.
Najpierw ruszył do regału z science-fiction, następnie do literatury pięknej, komiksów, książek historycznych i tak dalej, i tak dalej…
W Bibliotece spotkał pewnego chłopca, Jack’a. Jack miał 10 lat i ćwiczył czytanie przy półkach z komiksami. Venom jako iż chciał przeczytać ten sam komiks co Jack, zagadał i spytał, czy mogliby poczytać razem. Jack się zgodził. Venom i Jack zaprzyjaźnili się, a ich wspólną pasją było właśnie czytanie. Jack po parunastu latach napisał powieść o ich pięknej przyjaźni, lecz jedyny egzemplarz pozostawił swojemu przyjacielowi – Venomowi.
Opowiadanie 2
Bez pośpiechu założyłem na stopy puchowe kozaki, wciąż przeglądając strony internetowe na smartfonie.
– Alek, ubieraj się szybciej i przestań wpatrywać się w ten telefon! – krzyknęła moja młodsza siostra, ciągnąc mnie za rękaw w stronę drzwi.
– W porządku – przekręciwszy oczami, zarzuciłem na siebie kurtkę i wyszliśmy z domu.
Sąsiednie budynki na kilometr tętniły świąteczną aurą, którą dawały kolorowe lampki wraz z innymi bijącymi po oczach dekoracjami. Cieszyłem się w duszy, że przynajmniej nasz dom nie wygląda jak choinka. Nigdy nie przepadałem za wielobarwnymi ozdobami, a tym bardziej za wigilijną atmosferą – w przeciwieństwie do Anity.
– Ulepimy dziś bałwana? – zapytała mała, nucąc słowa ze swojej ulubionej bajki.
– Mała, tak ci się spieszyło do biblioteki po książki, a teraz wymyślasz coś innego.
– Idziemy do biblioteki! – po chwili odparła z werwą, przecierając dłońmi zmarznięte policzki.
Na wysokich obrotach zbliżał się zachód słońca. Podążaliśmy przez wąskie alejki, gdy w pewnym momencie zaczął padać, drobny, klimatyczny śnieg. Z lekką niechęcią oddałem siostrze swoją czapkę, kiedy zaczęła się niemiłosiernie trząść z zimna.
Doszedłszy pod wskazany przez małą adres, dostrzegliśmy, że budynek, który podobno miał być siedzibą biblioteki, jest tajemniczo opuszczony. Wskazywało na to między innymi to, że w większości był porośnięty mchem, jak i roślinami w białym kolorze.
-Jak tu pięknie! Tylko spójrz na te kwiatki! – Anita krzyknęła z nieopanowaną radością, wymachując rączkami.
-Wiesz co, ja myślę, że ta biblioteka od lat jest zamknięta. Wracajmy do domu – odparłem.
-Alek… – siostra zrobiła ,,oczy smutnego pieska ,, i po chwili staliśmy tuż pod drzwiami.
Niepewnie pociągnąłem za klamkę i ku mojemu zdziwieniu drzwi otworzyły się bezproblemowo.
-Myślałem, że będą zamknięte – mruknąłem pod nosem.
Powoli stawiając kroki, weszliśmy w głąb pomieszczenia. Cisza jaka tam panowała, tym bardziej mroziła krew w żyłach. Tak – Alek Sikorski się bał, w oczach siostry od zawsze jako starszy, nieustraszony i bardzo odważny brat. Prawda jednak była zupełnie inna. To ta mała, wesoła oraz jakże pozytywna istotka była bardziej dzielna niż ja. To też i tym razem dziewczynka widziała przede wszystkim pozytywy.
-Tam się błyszczy! Widzisz to?! – krzyknęła biegnąc w jedną z alejek pomiędzy regałami z książkami.
Czym prędzej pognałem za siostrą. Kompletnie nie spodziewałem się tego co zobaczyliśmy.
-Tu jest magiczne przejście – oznajmiła, pewna swoich słów.
Przetarłem oczy z wrażenia i przyjrzałem się uważnie temu zjawisku. Od niezidenfikowanego tunelu biła zimna aura, wraz z drobnymi kryształkami, które bardzo zaintrygowały Anitę.
-Ale to cudne, to przejście wygląda jak zaczarowane! – mała widocznie była zachwycona.
Niedługo później moja siostra sama z siebie zaczęła śpiewać piosenkę z ,,Krainy Lodu,,:
– ,,Ulepimy dziś bałwana
No chodź zrobimy to
Tak dawno nie widziałam cię
Nie chowaj się, uciekłaś gdzieś czy co.”
Nieoczekiwanie usłyszeliśmy cichy głosik, wydobywający się z tunelu. Nie wierzyłem, że to dzieje się naprawdę.
-Hej dzieciaczki, jestem Olaf. Trochę brakuje mi ciepła – wypowiedziała tajemnicza postać jakby ulepiona ze śniegu z wielką czerwoną marchewką na twarzy.
-Olaf! – krzyknęła Anita i wtuliła się w niewielką postać ze śniegu.
-Anita jestem – przedstawiła się mała.
-Ten z ponurą japą, tam to kto to? – zapytał Olaf, wskazując na mnie.
-To Alek i masz racje – straszny z niego ponuras.
Przekręciłem oczami z szelmowskim uśmieszkiem.
-Olaf, ulepiła cię Elsa? – zapytała.
-Tak, a co? – odparł pytaniem.
– Przybyłeś do nas z Arendelle?
-Tak, a co?
– Chcesz się z nami zaprzyjaźnić? – ciągnęła serię pytań dalej.
-Tak, a co?
Cała nasza trójka wybuchnęła niekontrolowanym śmiechem i razem spędziliśmy kolejne godziny w radosnej atmosferze.
Lodowa Biblioteka:
Bum, trzask, prask!!!
Szkolna biblioteka zatrzęsła się, a wszystkie książki pospadały z półek. Regały były pourywane, wszystko wyglądało, jak gdyby przebiegło tu stado słoni. Dzieci pochowały się pod ławkami, które znajdowały się między regałem z książkami historycznymi, a tym z sagami fantasy. Nagle, w pobliżu okna, naprzeciwko zdezorientowanych uczniów (było ich kilkunastu), utworzyła się niebieska dziura… wylatywały z niej płatki śniegu i wiał zimny wiatr. Owa dziura, zmieniła się w wielką gazową kulę, z której niespodziewanie wyskoczyła kobieta. Miała smukłą sylwetkę, platynowe, lśniące włosy i niebieską suknię… wydawała się znajoma… tak, to była Elsa z Krainy Lodu!!!
Dzieci były oszołomione i nie wierzyły w to, co się przed chwilą wydarzyło. Panowała niezręczna cisza. Aż w końcu Elsa powiedziała:
– Jakie to królestwo? Czy to wciąż Arendelle?
Wszyscy patrzyli na nią z otwartymi szeroko oczyma.
-Jesteśmy w Polsce, a to jest nasza szkolna biblioteka! Zniszczyłaś ją! Myślałam, że jesteś dobrą królową…- powiedziała jedna dziewczynka, wyglądająca na drugą klasę.
Elsa rozejrzała się po pomieszczeniu, swoimi pięknymi, chabrowymi oczętami wodziła od jednej półki do drugiej.
– Och, przepraszam, ja nie chciałam niczego zniszczyć. Trolle z mojego królestwa, powierzyły mi portal do teleportacji i nie zadziałał tak jak powinien. Pomogę wam wszystko naprawić, zanim wrócę do mojego świata!- odrzekła stanowczo królowa i machnięciem swojej magicznej ręki wybudowała lodowy regał na książki.
Dzieci były zachwycone i mimo dużych różnic wieku (najstarszy chłopiec miał 16 lat, a najmłodszy uczeń chodził jeszcze do przedszkola), zaczęły zbierać książki i układać je na nowo powstałych półkach. Elsa tworzyła kolejne, piękne, zdobione regały z rzeźbionymi bohaterami bajek. Młodszym czytelnikom opowiadała o swoim królestwie, o jego wspaniałości i różnorodności. Starsi, udawali, że układają lektury, a tak naprawdę z zapartym tchem słuchali opowieści.
Po pewnym czasie biblioteka była prawie taka jak nowa- ba, była tysiąc razy lepsza!!!! Swój unikalny wygląd zawdzięczała magicznej twórczyni, która na koniec dodała mały drobiazg od siebie- na części poświęconej bajkom i baśniom wyrzeźbiła napis:
„Małym i dużym książkomaniakom, którzy wiedzą, co ważne – lodowa królowa.”
Elsa pożegnała się ze wszystkimi dzieciakami, obiecała, że kiedyś jeszcze wróci i sprawdzi ich wiedzę na temat magicznych krain. Poprosiła też o dyskrecję. Odeszła tak samo szybko jak i przyszła, lecz tym razem wszystko zostało na swoim miejscu. Spytacie pewnie: Co na to wszystko nauczyciele? Otóż, uwierzyli, że uczniowie sami zmienili bibliotekę, nie zadawali wielu pytań. Wszystko co wydarzyło się tamtego dnia pozostało miedzy garstką uczniów, a naszą kochaną królową z Krainy lodu!
Opowiadanie 4
Bajka, która fascynuje mnie od najmłodszych lat to „Król Lew”. Pierwszy raz ją czytałem i oglądałem, gdy miałem kilka lat, a teraz, gdy mam już kilkanaście z przyjemnością obejrzałem najnowszą jej wersję. Król Lew to niezwykle szlachetna i pozytywna postać. Jego losy bywały nieprzewidywalne i wzruszające. Tak też było wówczas, gdy znalazł się w niezwykłej krainie bajek o nazwie Biblioteka.
Kraina ta była inna od wszystkich. Wszędzie były obecne książki, które leżały na uginających się półkach. Panowała tam niezwykła atmosfera przepełniona głuchą ciszą. Na początku Lew nie czuł się zachwycony tym widokiem. Był raczej przerażony i zasmucony, gdyż uznał to miejsce za nudne i mało ciekawe. Pewnego deszczowego popołudnia postanowił szczegółowo zwiedzić biblioteczną krainę. Podczas wędrówki jego uwagę zwróciła półka, na której stały najbardziej kolorowe książki w twardej oprawie. Postanowił przyjrzeć się im bliżej. Gdy tak bacznie je obserwował i podziwiał, niespodziewanie usłyszał delikatny, cienki, dziewczęcy głos. Lekko wystraszony rozejrzał się dookoła. Ku jego zdziwieniu odezwały się kolejne głosy, aż nagle rozległ się głośny okrzyk wszystkich książek razem: „Witaj Królu Lwie w naszej krainie”. Szczęśliwe i zaszczycone obecnością Lwa książki, zaczęły tańczyć i śpiewać na cześć swojego gościa. Żadna z nich nie spodziewała się, że spotka osobiście tak dostojnego bohatera.
Po hucznym przyjęciu, jakie książki przygotowały dla króla, lew został stałym bywalcem krainy książek. Zaprzyjaźnił się z innymi bohaterami bajek, a biblioteka stała się dla niego domem, do którego przychodził niemal codziennie.
Klub Książkomolki z 17-stki: