W ramach zadania 5 zaproponowaliśmy Małym książkomaniakom, aby wspólnie wymyślili wierszyk lub krótkie opowiadanie z dreszczykiem, które w długie, jesienne wieczory ma czytelnika trzymać w napięciu!!!
Każdy Klub miał przesłać tylko jeden, wspólnie wymyślony tekst. Poniżej prezentujemy wybrane opowiadania i wierszyki.
KMK Pożeracze książek SP w Raciszynie
Spotkanie
Pewnej pięknej, słonecznej niedzieli Ania i jej tata wybrali się na wycieczkę do lasu. Oboje byli miłośnikami przyrody i każdy pogodny weekend starali się spędzać na spacerze. Rozmawiali wtedy
o tym, co widzieli dookoła siebie – o ptakach, drzewach, roślinach, ale również o sprawach ważnych, o życiu. Mówili o tym jakie mają marzenia, co chcieliby zrobić , gdzie pojechać, co zobaczyć. Nie czuli wtedy jak czas szybko biegnie. Tym razem wzięli ze sobą nieduże koszyki, licząc na małe grzybobranie, gdyż wszystko to działo się jesienią …
Rzeczywiście pomysł był trafiony, bo po przejściu niewielkiego odcinka, koszyki zaczęły się zapełniać. W ferworze zbiorów Ania nawet nie zauważyła jak oddaliła się od ojca na tyle, że straciła go z oczu. Przystanęła i zaczęła się rozglądać dookoła, ale taty nie było widać. Nagle las wydał się jej jakiś ponury i groźny. Bała się krzyknąć, bo nie chciała płoszyć zwierząt. Wtem w oddali usłyszała jakiś szelest i trzask łamanych gałązek. Ucieszyła się, że to na pewno tata i ruszyła szybkim krokiem
w tamtym kierunku. Jakież było jej zdziwienie i przerażenie, gdy zamiast ojca ujrzała dużego dzika! Stanęła jak wryta naprzeciwko zwierza, który podniósł głowę i spojrzał w jej oczy, jakby się pytał „co tutaj robisz?”. Anię sparaliżował strach. Tysiące myśli przemykało jej przez głowę – co robić?, jak się zachować?. Pamiętała z rozmów z ojcem, że przed dzikiem się nie ucieka, bo może to się źle skończyć. Nawet gdyby chciała to zrobić, to było to niemożliwe do wykonania, bo nogi miała jak z waty. Całe jej ciało było zesztywniałe i niezdolne do wykonania jakiegokolwiek ruchu.
Wszystko to trwało ułamki sekund, a jej wydawało się, że mija wieczność. W pewnej chwili
z jej gardła wydostał się niekontrolowany okrzyk- ,,buuu” i niespodziewanie przestraszony dzik obrócił się i pobiegł w odwrotnym kierunku, zostawiając oszołomioną i przerażoną Anię w spokoju. Odczuła niesamowitą ulgę. Wtedy za plecami usłyszała głos wołającego ojca. Pobiegła w jego stronę
i rzuciła mu się w ramiona. Poczuła się bezpieczna i szczęśliwa. Ta przygoda dobrze się zakończyła, ale od tamtej pory podczas spacerów po lesie Ania nie odstępuje ojca na krok.
KMK SP 141
Tajemniczy Dom
W pewnej wsi Danvile, w stanie Ohio, żyła sobie mała dziewczynka o imieniu Jesse. Była dziewczynką ciekawską i lubiła rozwiązywać zagadki. Jesse miała przyjaciela Tomyego. Był to miły i mądry chłopak. Dzieci uwielbiały wspólne zabawy i przygody.
Pewnego jesiennego dnia przyjaciele poszli do pobliskiego lasu pozbierać trochę kolorowych liści, żołędzi i szyszek. Las był piękny a zarazem tajemniczy. Drzewa, które w nim rosły były olbrzymie i dziwnie ukształtowane. Niektóre wyglądały jak zastygnięte postacie, czyhające w gęstych zaroślach na swoją ofiarę.
Dzieci w ferworze poszukiwań nie zauważyły, jak bardzo weszły w głąb lasu. Nagle poczuły podmuch wiatru, który się nasilał, aż poderwał liście i zawirował nimi, tuż nad ich głowami.
– Tomy, boję się!!! – krzyknęła Jesse – Widzisz te drzewa!!!
Tomy podniósł głowę i oniemiał. Ujrzał nad sobą sploty poruszających się konarów. Chłopca przeszył dreszcz. Drzewa kołysząc się rytmicznie zaczęły się zbliżać, zataczając wokół dzieci krąg.
– Tomy!!! Spójrz!!! Tam jest jakiś dom!!! – Jesse krzyknęła, po czym szybkim krokiem ruszyła w stronę czerwonożółtych zarośli.
Chłopiec zerwał się, złapał dziewczynkę za rękę i nie zważając na cierniste gałęzie przedarł się przez krzewy, kalecząc sobie przy tym dłoń. Przyjaciele byli tak przerażeni, że słyszeli bicie własnych serc.
Gdy dobiegli do werandy tajemniczego domu, niespodziewanie otworzyły się drzwi. Dzieci przystanęły na chwilę wymieniając się spojrzeniami, jednak nie miały wyboru, gdyż zbliżał się do nich słup wirujących liści.
– Szybko!!! – Krzyknął Tommy szarpiąc Jesse za rękę.
Gdy dzieci znalazły się w środku, drzwi zatrzasnęły się, zamykając drogę tumanowi rozszalałych liści.
– Udało się! Co to było??? – Westchnął Tomy próbując złapać oddech.
– Nie wiem, ale było straszne… Zresztą tutaj też jest dziwnie.
W tym momencie Jesse szturchnęła Tomyego w ramię i wskazała palcem na ścianę. Dzieci ujrzały tam napis: Chodźcie ze mną na górę.
– Co robimy? – Tommyego nagle ogarnęła wielka ciekawość.
– No Sherloku Holmsie myślisz o tym samym? – Powiedziała Jessy i powoli ruszyła w stronę drewnianych schodów.
W domu panowała cisza. Raz po raz słychać było skrzypienie starych desek i przyspieszony oddech przerażonych dzieci. Schody prowadziły na piętro, na którym był długi korytarz. Dzieci trzymając się za ręce powoli przesuwały się w stronę jedynych drzwi na końcu korytarza. Powietrze było przesiąknięte wilgocią. Nagle drzwi otworzyły się. Jessy weszła pierwsza. W pokoju na ścianach było mnóstwo jakiś dziwnych kartek. Na wszystkich było napisane WINNY!. Dzieci rozejrzały się.
– O co tu chodzi??? – Spytał zaciekawiony Tommy.
– Ktoś wyraźnie chce nam coś powiedzieć. – Odparła Jessy i w tym momencie utkwiła wzrok na jednej ze ścian.
– Zobacz Tommy! Jakie małe drzwi!
Dziewczynka wolno podeszła do drzwiczek. Chwyciła za klamkę…
– Zaczekaj!!! Może ja to zrobię!!!
– Daj spokój! Co może tam być? – Szarpnęła drzwiczki – Aaaaaa!!!
W tym momencie zza drzwiczek wyskoczyła mała mysz.
– No nareszcie! – Powiedziała.
– Ga… Ga… Gadająca mysz? – Wyjąkała Jessy.
– A czego się spodziewaliście, Draculi?
– Co to wszystko ma znaczyć? – Spytał zdezorientowany Tommy.
– Zaraz wam wszystko wyjaśnię. Usiądźcie. W tym domu mieszkał kiedyś niejaki Archibald Haloween. Pewnego dnia jego posiadłość została oddana pod licytację i kupił ją pewien magnat z Nevady, który postanowił całość zrównać z ziemią. Przed śmiercią Archibald rzucił klątwę na dom. Od tej pory w każdą noc halloweenową dzieją się tutaj dziwne i straszne rzeczy. To duch Archibalda, nie mogąc zaznać spokoju, powraca i porywa wszystkich, którzy wejdą na teren jego posiadłości.
– To straszne… jak my się teraz wydostaniemy? – Jęknęła Jessy i chwyciła Tommyego za rękę.
– Pomogę Wam, ale… – mysz na chwilę umilkła – Ale, Wy też musicie mi pomóc… Bo tylko Wy możecie zdjąć klątwę.
– Co mamy zrobić?
– Teraz wrócicie do domu, ale przyjdę po was w halloween i wtedy wszystkiego się dowiecie.
– No dobrze, ale jak mamy wrócić? Ten las jest przerażający!? – Wyjąkała Jessy ze łzami w oczach.
– Wychodząc z tego domu przez jakiś czas będziecie niewidzialni. Musicie iść szybko nie oglądając się za siebie. No już, idźcie stąd!
W tym momencie otworzyły się wszystkie drzwi.
– Pamiętajcie, nie oglądajcie się za siebie!!!
KMK Sowomaniaki SP 174
ZAGADKOWA CZAROWNICA
W ciemnym lesie,
w ciemnym borze,
stał domeczek jak w horrorze.
Nie miał okien ani drzwi,
tylko wielkie dziury trzy.
W pierwszej dziurze drogie dziatki,
tlił się lont w lufie armatki.
W drugiej dziurze, a to heca
siedział kot z myszą z pieca.
Trzecia dziura moi mili
była pusta do tej chwili.
Kiedy czarna noc zapadła,
czarownica z niej wypadła.
Wielką miotłę trzyma w dłoni,
by polecieć nią powoli.
Bo uwielbia patrzeć gdy,
dzieci mają dobre sny.
KMK Motylaki PM 235
Jesienne Ufo
Pada, pada deszczyk pada
Deszczu jest już wiele.
Idzie chłopczyk i dziewczynka
Mali przyjaciele.
Nagle krzyk, nagle świst
Na niebie coś błysnęło.
Brzdęk i huk o ziemie puknęło.
Mały chłopczyk i dziewczynka biegną bardzo szybko.
A za nimi pędzi, leci coś co się błysnęło.
Nagle krzyk, nagle świst
O ziemie huknęło.
Obróciło się pięć razy i szybko zniknęło.