04 Cze Wywiad z Agnieszką Frączek
Zbliżają się Mikołajki, dlatego dla wszystkich książkomaniaków mamy specjalny prezent – wywiad, którego zechciała udzielić nam pani Agnieszka Frączek.
Agnieszka Frączek jest z wykształcenia germanistką i leksykografką, doktorem habilitowanym językoznawstwa, pracownikiem naukowym Uniwersytetu Warszawskiego, a z zamiłowania pisarką, autorką wierszy oraz opowiadań dla najmłodszych. Mali książkomaniacy z pewnością znają jej znakomite książki, takie jak: „Kanapka i innych wierszy kapka”, „Jedna literka, a zmiana wielka”, „Siano w głowie, czyli trafiła kosa na idiom” czy „Gdy przy słowie jest przysłowie”, które pomagają najmłodszym czytelnikom poznać zawiłości współczesnej polszczyzny. Pani Agnieszka jest laureatką Nagrody Edukacja 2008, wyróżnienia Duży Dong, przyznawanego przez Polską Sekcję IBBY oraz nagrody im. Marii Weryho-Radziwiłłowicz.
Pani Agnieszka opowiada nam o zawiłościach języka polskiego i wyjawia o czym będą jej kolejne książki. Na koniec dowiemy się również, po jakie lektury pani Agnieszka sama chętnie sięgała w dzieciństwie.
Również Pani Agnieszka zechciała wziąć udział w naszej zabawie w pytania! Przekonajcie się, jakich odpowiedzi udzieliła.
Zapraszamy do lektury!
Mały książkomaniak: W swoich książkach dla najmłodszych popularyzuje Pani wiedzę o współczesnej polszczyźnie. Potrafi Pani w przystępny sposób przekazywać dzieciom wiadomości o tym, co i dla dorosłych bywa nieraz skomplikowane i trudne – homonimy, polisemy, homofony, frazeologizmy! Czy Pani zdaniem język polski jest trudny?
Agnieszka Frączek: Z pewnością nie jest łatwy. I nie myślę tu wyłącznie o osławionej polskiej fonetyce – o tych wszystkich chrząszczach, brzmiących w trzcinach, o Grzegorzach Brzęczyszczykiewiczach, różdżkach, móżdżkach i dżdżownicach z gąszczu szczawiu. Kłopotów użytkownikom polszczyzny przysparzają też inne jej systemy – składnia, a zwłaszcza morfologia. Wystarczy przypomnieć, że w języku polskim mamy siedem przypadków, w niemieckim już tylko cztery, a deklinacja angielskiego rzeczownika ogranicza się wyłącznie do dopełniacza saksońskiego.
W dodatku aby opanować polską deklinację, należy każdy z siedmiu przypadków przemnożyć przez pięć rodzajów: żeński, nijaki i trzy męskie. A i to nie zawsze wystarczy. Niektóre rzeczowniki – weźmy na przykład ‘zamek’ – wymagają zastosowania jednej z dwóch końcówek (w tym samym przypadku i tym samym rodzaju), zależnie od realizowanego znaczenia. Król, wracający do ZAMKU, włoży klucz do ZAMKA, a dama, spragniona rozrywki, zatańczy na stercie BALI, jeśli w okolicy nie było żadnych BALÓW. I tak dalej…
MK: Jakie błędy językowe, Pani zdaniem, popełniamy najczęściej?
AF: Moje ulubione to: *w każdym bądź razie, *włanczam i *ubieram spodnie. Równocześnie są to jedne z najbardziej powszechnych błędów.
MK: Co według Pani może być przyczyną tego, że popełniamy błędy językowe? Brak wiedzy, lenistwo? A może czytamy za mało książek i co za tym idzie za rzadko obcujemy z piękną polszczyzną?
AF: Do wymienionych przez Panią przyczyn warto jeszcze dorzucić brak świadomości językowej. I bezrefleksyjne podejście do polszczyzny. Czasami nawet przez myśl nam nie przejdzie, że tu czy tam popełniamy błąd. Nie zastanawiamy się nad tym, jak mówimy, nie mamy wątpliwości, nie widzimy więc potrzeby, aby sprawdzać własną wiedzę. Staram się więc zachęcać moich studentów i czytelników, aby wątpili we własną wiedzę i zaglądali do słowników. Naprawdę warto!
MK: Nie tylko zagadnienia językowe są tematem Pani książek. W ubiegłym roku powstały, na przykład: „Kotostrofy, czyli o kotach strofy” – zbiór wierszy, którego inspiracją były obserwacje zachowań przygarniętych przez Panią i Pani rodzinę kociaków. Wiemy, że lubi Pani zwierzęta, a oprócz kotów ma Pani również psa. Czy mali czytelnicy mogą liczyć na kolejne książki inspirowane przygodami Pani pupili?
AF: Na pewno mogą liczyć na nowe książki pełne zwierząt. Nie tylko kotów czy psów – moja najnowsza książka będzie łaciata i mucząca, a jej bohaterkami będą, rzecz jasna, krowy. Bo krowy też lubię!
MK: Gdzie jeszcze poszukuje Pani pomysłów i inspiracji do swoich książek?
AF: Ja ich nie poszukuję, nie muszę – to one same mnie zaczepiają, zagadują, podstawiają mi nogi . Na każdym kroku!
MK: We wrześniu tego roku Mali książkomaniacy wzięli udział w grze miejskiej. Przestrzenią, w której rozgrywała się gra była Łódź, a bohaterem naszej zabawy Julian Tuwim. Pani przygotowała dla uczestników gry specjalne zagadki. Jest Pani również autorką książki „Rany Julek! O tym, jak Julian Tuwim został poetą” opowiadającej o dzieciństwie pisarza spędzonym w Łodzi. Także ta książka odegrała istotną rolę w naszej grze! Skąd pomysł na książkę i zainteresowanie Tuwimem? Co Pani osobiście wydało się najciekawsze w dzieciństwie autora „Lokomotywy”?
AF: Pomysł na książkę podsunęła pani Wiesława Jędrzejczykowa z Wydawnictwa Literatura. A ja go z wdzięcznością podchwyciłam. Z wdzięcznością, choć nie bez obaw – książka o Poecie mojego dzieciństwa to było nie lada wyzwanie!
A co wydało mi się najciekawsze w postaci małego Julka? Przede wszystkim jego ciekawość świata, intensywność, z jaką oddawał się swoim „bzikom” i nieokiełznana fantazja – to zresztą cechy, z których Tuwim nigdy nie wyrósł. Zdziwił mnie natomiast i zasmucił brak zrozumienia ukochanych rodziców dla jego największej pasji – poezji.
MK: Czy dzięki pracy nad tą książką lepiej poznała Pani Łódź?
AF: Nie tylko Łódź! Kiedy pisałam książkę o Julku, odwiedziłam wiele miejsc, związanych z życiem Tuwima: byłam w łódzkiej kamienicy, którą niemal wysadził w powietrze, spacerowałam po inowłodzkich łąkach, siedziałam nad rzeką, nad którą Julek spędzał wakacje. Pojechałam nawet do zakopiańskiej Halamy, choć do tamtejszych wydarzeń w swojej książce świadomie nie docieram.
MK: Ważną częścią naszych działań jest Klub Małego Książkomaniaka. Takie kluby powstają w szkołach, bibliotekach czy świetlicach, a klubowicze aktywnie uczestniczą we wszystkich naszych działaniach – spotkaniach autorskich, imprezach. Mamy dla Pani przygotowanych kilka pytań wprost od Małych książkomaniaków, uczestników naszej akcji. Pierwsze z owych pytań brzmi: Jaką książkę Pani teraz pisze?
AF: To już po części zdradziłam – od kilku miesięcy pracuję nad tekstami do książki „Wiersze łaciate i jeden w kratę”, a równocześnie dla Wydawnictwa Literatura piszę zbiór pod tytułem „Śmiechu warte”.
MK: Kolejne pytanie od uczestników naszej akcji. Która z Pani własnych książek jest Pani ulubioną książką?
AF: Często słyszę to pytanie i zawsze… wymiguję się od odpowiedzi na nie . Po prostu nie mam takiej książki.
MK: Pytanie od pani imienniczki z klasy IV brzmi następująco: Jakie książki najbardziej lubiła Pani czytać w dzieciństwie?
AF: Już wtedy chętnie sięgałam po poezję – czytałam Brzechwę, Tuwima, Kerna. Uwielbiałam „Mądrą poduszkę” ostatniego z wymienionych autorów.
MK: Na zakończenie. Gdyby miała Pani teraz polecić Małym książkomaniakom jakąś książkę, którą warto przeczytać. Co by to była za książka?
AF: Powiedziałabym, że warto czytać. Czytać – w ogóle. Bez wymieniania tytułów czy autorów.
MK: Zachęcamy zatem do czytania i życzymy wszystkim książkomaniakom wielu ciekawych lektur, a Pani Agnieszce serdecznie dziękujemy za wywiad.
Aneks do wywiadu z Agnieszką Frączek – kwestionariusz
Mali książkomaniacy uwielbiają zabawy w pytania. Poprosiliśmy Agnieszkę Frączek, aby również ona zechciała włączyć się do zabawy i odpowiedzieć na kilka pytań. Być może udzielone przez pisarkę odpowiedzi uchylą rąbka tajemnicy i ujawnią nam nieco z jej osobowości.
1. Jakie jest Twoje ulubione słowo?
AF: Żadne słowo w oderwaniu od kontekstu nie jest ani dobre, ani złe, piękne ani brzydkie – dopiero kontekst je takimi czyni.
2. Jakie jest Twoje najmniej lubiane słowo?
AF: Jak wyżej.
3. Co Cię pobudza kreatywnie, duchowo lub emocjonalnie?
AF: Nie mam sprawdzonej recepty na dobry nastrój czy kreatywność – a szkoda! Ale na pewno dobrze mi robi ucieczka na wieś, razem z rodziną i zwierzętami. Pozytywnie nastraja mnie też każde miłe słowo – bardzo jestem na nie łasa!
4. Co Cię przygasza?
AF: Nieżyczliwość, zwłaszcza ta bezinteresowna. I moja własna wyobraźnia, która każe mi się w kółko martwić o najbliższych.
5. Jakie jest Twoje ulubione przekleństwo?
AF: Motyla noga.
6. Jaki dźwięk lubisz najbardziej?
AF: Śmiech mojej Córki.
7. Jakiego dźwięku nienawidzisz?
AF: „Nienawidzić” to zbyt mocne słowo, by obdarzać nim dźwięk. Zresztą ciężko byłoby mi znaleźć cokolwiek, o czym zdecydowałabym się tak powiedzieć: „nienawidzę”. I niech to się nie zmienia .
8. Jaki zawód oprócz swojego chciałabyś wykonywać?
AF: Znalazłabym radość w fotografowaniu świata.
9. Jakiego zawodu nigdy nie chciałabyś wykonywać?
AF: Rzeźnika.
10. Jeśli Niebo istnieje, co chciałabyś usłyszeć gdy dotrzesz do Bram Raju? *
AF: Głos mojego Taty.
* Kwestionariusz ten pochodzi z programu telewizyjnego „Bouillon de Culture” prowadzonego przez francuskiego dziennikarza Bernarda Pivota. Kwestionariusz ten jest bodaj najbardziej znaną adaptacją kwestionariusza francuskiego pisarza Marcela Prousta (ur. 1871 – zm. 1922).. Kwestionariusz Prousta składał się z kilkunastu pytań dotyczących osobowości osoby, która na nie odpowiadała, jej upodobań, zamiłowań itp. Pozornie błahy, stał się jednym z pierwszych przykładów „testu” osobowości. Zabawa w pytania, jako rodzaj zabawy towarzyskiej, znana była na europejskich salonach co najmniej od 2 połowy XIX wieku.
© Mały książkomaniak 2013